15.08.2025.
W spokojnym tygodniu, jak przystało na środek sierpnia – rzymskie ferragosto – z uroczystością Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z ciałem i duszą do nieba oraz papieżem spędzającym kilka dodatkowych dni urlopu w Castel Gandolfo, w Kościele wydarzyło się niewiele, co mogłoby wzbudzić zainteresowanie nie tylko lokalne, lecz także globalne. Jest to zatem dobry moment, by przypomnieć sobie kilka wydarzeń. Minęło właśnie 25 lat od opublikowania jednego z najbardziej potrzebnych, a zarazem kontrowersyjnych dokumentów ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, kardynała Ratzingera, wyraźnie zaaprobowanego przez św. Jana Pawła II. Mam na myśli deklarację Dominus Iesus, której celem było jasne stwierdzenie, że Chrystus – i tylko Chrystus – jest Zbawicielem nie tylko katolików, ale wszystkich ludzi. On jest także ostatecznym objawieniem Boga światu i po Nim nie można już nic dodać do tego objawienia. Chrystus nie jest jednym z wielu proroków ani nauczycieli duchowych, lecz Bogiem, który stał się człowiekiem. Jest pełnią Prawdy, niepodlegającą kulturowym uwarunkowaniom swojej epoki, choć był prawdziwym człowiekiem. Deklaracja stwierdza wyraźnie, że chociaż w innych religiach mogą istnieć elementy prawdy i dobra, to pełnia Prawdy znajduje się jedynie w Kościele katolickim. Dlatego tylko w nim obecne są wszystkie przewidziane przez Boga środki zbawienia ludzkości – zarówno doktryna, jak i sakramenty. Religie te nie są więc równoległymi drogami do drogi Kościoła prowadzącymi do zbawienia, ponieważ, jak podkreśla dokument, zawierają one „poważny brak” zarówno w zakresie nauczania, jak i środków zbawienia. Oznacza to, że Kościół jest niezbędny do zbawienia, chociaż Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu może zbawić także tych, którzy do niego nie należą. Twierdzenie to odnosi się do religii takich jak judaizm, islam, buddyzm czy hinduizm, ale także do innych wspólnot chrześcijańskich. Jedynie Kościoły prawosławne – według Dominus Iesus – mogą być nazywane Kościołami, gdyż zachowały prawowitych biskupów i sakramenty. Pozostałe wspólnoty, nawet te, z którymi dzielimy sakrament chrztu, nie zasługują na miano „Kościołów” i dokument określa je jako „wspólnoty kościelne”. Reakcja na tę deklarację była bardzo ostra – zarówno wewnątrz Kościoła, jak i poza nim. Św. Jan Paweł II i kard. Ratzinger byli świadomi konsekwencji opublikowania „Dominus Iesus”,, lecz nie zawahali się stawić czoła burzy, gdyż konieczne było jasne przypomnienie, że nie wszystkie religie są równe, jeśli chodzi o środki prowadzące do zbawienia. Trzeba było również podkreślić, że Chrystus nie był jednym z wielu, lecz jedynym Zbawicielem świata – prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem.
W tym spokojnym letnim tygodniu miało miejsce także wydarzenie niezwykłe i rzadko spotykane. Szczyt francuskiego episkopatu, z kardynałem Aveline na czele, opublikował oświadczenie przeciwko decyzji jednego z arcybiskupów. Bardzo rzadko zdarza się, aby biskupi publicznie krytykowali siebie nawzajem, jednak tym razem było to uzasadnione. Arcybiskup Tuluzy postanowił bowiem mianować na ważne stanowisko księdza, który w 2006 roku został skazany na pięć lat więzienia za zgwałcenie 16-latka. Choć nigdy nie został on wydalony ze stanu duchownego, otrzymał nominację na kanclerza archidiecezji i powierzono mu niczym nieograniczoną duszpasterską opiekę nad rodzinami. Decyzja ta wywołała powszechne oburzenie we Francji i podważyła wiarygodność Kościoła w walce z nadużyciami wobec nieletnich. W reakcji na skandal przewodniczący i wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Francji publicznie wyrazili sprzeciw i poprosili arcybiskupa o ponowne rozważenie tej nominacji.
Z kolei w Rzymie ogłoszono, że w najbliższym jubileuszowym wydarzeniu diecezji i ruchów kościelnych, które odbędzie się 21 sierpnia, wezmą udział zarówno członkowie Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X (lefebrystów), jak i przedstawiciele ruchu „My jesteśmy Kościołem” – najbardziej radykalnego nurtu katolickiego liberalizmu, popierającego m.in. kapłaństwo kobiet i ideologię gender. Jest to przykład papieskiej próby wyciągnięcia ręki do wszystkich. Sam fakt uczestnictwa obu grup nie oznacza jednak, że Kościół stawia je na równi. Z pewnością będzie to niezwykły widok, gdy tradycjonaliści przejdą przez święte drzwi Bazyliki św. Piotra obok osób niosących tęczowe flagi – czy to w niewielkiej, czy w większej odległości.
Papież pragnie zjednoczyć Kościół – jest to jego obowiązek i wyraźny cel. Jednak, jak często powtarzam, jedność nie jest możliwa, jeśli nie opiera się na prawdzie. Nawet anglikański „Kościół”, który sam siebie postrzegał jako wspólnotę, w której można wierzyć w cokolwiek pod warunkiem szacunku wobec innych, nie wytrzymał wewnętrznych napięć i uległ podziałom. Bez prawdy nie ma jedności. Tylko Chrystus, który jest pełnią Prawdy, jest Zbawicielem. Relatywizm nie prowadzi do zbawienia. Dziękujmy Bogu za odwagę św. Jana Pawła II i kard. Ratzingera, którzy opublikowali Dominus Iesus, i módlmy się za ich następcę, papieża Leona XIV.